Jesteś premierem średniej wielkości europejskiego kraju.
Kraju należącego do Unii Europejskiej i czerpiącego z niej spore korzyści na różnych programach.
Stoisz w obliczu konfliktu prawnego, gdzie na własne polityczne zamówienie TK twojego państwa podważa prawne podstawy istnienia UE.
Dopraszasz się występu przed Parlamentem tej instytucji zrzeszającą polityków z całego kontynentu.
Zaczynasz opowiadać kocopoły o Popiełuszce.
Nie odnosisz się do istoty problemu i w oparach żenady bajasz o mchu i paproci.
Na końcu ogłaszasz epickie zwycięstwo.
Twój kraj nie dostaje ani centa.